Ból piersi podczas karmienia – jak skutecznie sobie z nim poradzić?

ból podczas karmienia piersią

Ból piersi podczas karmienia był jedną z najczęstszych niedogodności, o których opowiadały mi koleżanki, gdy przygotowywałam się do karmienia piersią. Słyszałam, że karmienie piersią wcale nie jest takie proste, że na początku może boleć. Ale nigdy nie wyobrażałam sobie, że może TAK boleć.

 

Przy pierwszym dziecku ból piersi podczas karmienia występował u mnie od samego początku i to pomimo ogromnej dawki leków przeciwbólowych, które otrzymywałam dożylnie po cesarskim cięciu. Wbrew moim oczekiwaniom ból nie malał z każdym kolejnym podejściem, było wręcz przeciwnie. Przy pierwszym Dziecku neonatolog, widząc mój ból i problemy z przystawianiem Malucha, zaleciła do karmienia nakładki. Rzeczywiście, zmniejszały ból, ale najprawdopodobniej to one stoją za dwoma zapaleniami piersi i każdorazową gorączką 39’C oraz antybiotykami. Niestety, bardzo łatwo jest, stosując nakładki codziennie i do każdego karmienia, niechcący przytkać jakiś kanalik, doprowadzając do zastoju, od którego do zapalenia jest tylko krok. Z nakładek jest także bardzo ciężko zrezygnować, nie tyle nam, co Dziecku, które – karmione tak od zawsze – z piersią bez nakładek może sobie nie poradzić przez wiele tygodni lub miesięcy, nawet z pomocą doświadczonej położnej laktacyjnej.

 

Ból piersi podczas karmienia

 

Ale wróćmy do bólu. Przy drugim Dziecku jeszcze przed porodem zapisałam sobie listę certyfikowanych położnych laktacyjnych z moich okolic. Domyślałam się, że będę potrzebowała wsparcia.

 

Tym razem celowo nie zabrałam do szpitala nakładek do karmienia. Chciałam postawić na naturę i na fachową pomoc. Pomyślałam, że bez nich położne od razu skupią się na pomocy docelowej, a nie doraźnej. Karmienie w szpitalu było, jak się spodziewałam, znów trudne, do tego doszły problemy z laktacją związane z cesarskim cięciem i pojawiającym się brakiem pokarmu. Niestety w naszych szpitalach wciąż pokutuje zachęcanie do dokarmiania w miejscu, w którym każda mama, jeśli tylko tego chce, powinna otrzymać profesjonalne wsparcie laktacyjne. Wciąż spotykamy się z dokarmianiem noworodka już w pierwszej dobie sztucznym mlekiem, „bo Pani nie ma pokarmu”, zamiast z pomocą Młodej Mamie, która wpędzana jest w kompleksy i wyrzuty sumienia.

 

Na ból piersi podczas karmienia w szpitalu nie otrzymałam innej rady niż czas. Miało przejść z czasem.

 

Początkowo z laktatora korzystałam w celu pobudzenia laktacji. Moje porady na ten temat przeczytasz w materiale „Jest dziecko, nie ma mleka„. Natomiast gdy mleko już się pojawiło, z laktatora korzystałam nadal… karmienie było tak bolesne, że aby sprawić sobie ulgę, przynajmniej raz dziennie odciągałam pokarm i podawałam Maluszkowi butelką, aby dać sobie odpocząć. Tłumaczyłam sobie, że wcale nie jest tak źle, gdyż maluch przynajmniej będzie umiał jeść z butelki. Niestety, odstępy pomiędzy karmieniem w ten sposób zaczęłam skracać, właśnie z bólu. Nie byłam w stanie już tak dłużej funkcjonować. Kilka dni po porodzie karmienie bolało mnie o wiele bardziej niż przebyta operacja, a na dźwięk płaczącego Dziecka zaczynałam odczuwać lęk przed kolejny karmieniem i większym bólem.

 

Minął tydzień i sytuacja tylko się zaostrzała. Miałam mleka „po kokardki”, ale z powodu bólu piersi podczas karmienia prawie nie byłam w stanie dalej tak karmić Dziecka.

 

Instynkt podpowiadał mi, że tak być nie może, że musi być na to jakiś sposób, że matka nie może tak cierpieć. W pierwszej kolejności sięgnęłam po środki zaradcze, takie jak żelowe nakładki chłodzące. Ulga była odczuwalna, ale krótkotrwała, a co najważniejsze, nierozwiązująca problemu, niemająca wpływu na przyczynę, a jedynie lecząca skutek. Wiedziałam, szczególnie patrząc na cenę tych nakładek, że na pewno nikt nie wymyślił ich jako docelowego rozwiązania mojego problemu. Czystą lanolinę również stosowałam, oczywiście już od samego początku, po każdym karmieniu…

 

Sięgnęłam po listę położnych laktacyjnych, ale okazało się, że pierwsze dwie zrobiły sobie właśnie urlop, a trzecia nie dojedzie, bo za daleko… czwarta z kolei otwiera właśnie poradnię laktacyjną i właściwie nie ma wolnego terminu, więc musimy czekać. To był piątek, a czekać miałam do wtorku – wieczność! A ból piersi podczas karmienia, z którym się mierzyłam, taki, że bałam się, że nie doczekam, że nie wytrzymam, załamię się i zakończę karmienie. Co gorsza, odciąganie pokarmu laktatorem również bolało coraz bardziej. Pomyślałam wtedy, że w tej mojej całej wyprawce do karmienia piersią (którą poznasz w poście Jak przygotować się do karmienia piersią), to ja o najważniejszym zapomniałam – o patyku, który mogłabym wsadzać sobie między zęby i zagryzać!

 

Ten czas to była sinusoida – radość z nowej roli, cudowne pierwsze dni, ale od karmienia do karmienia, gdy pojawiały się łzy, lęk i niemoc.

 

Wtedy znalazłam położną środowiskową, która zapewniała, że też jest „laktacyjną”. Umówiłyśmy się na poniedziałek. Obiecałam sobie, że jeszcze te dwa dni wytrzymam. W sobotę o 2 w nocy miałam kryzys, w którym to, płacząc, przypomniałam sobie, że w ciąży kupiłam książkę o karmieniu piersią, do której… nawet nie zajrzałam. Pobiegłam po nią… „Po prostu piersią” Gill Rapley i Tracey Murkett.

 

„Jeśli boli, to coś jest nie w porządku”

 

Wyszukałam rozdział o bolesnym karmieniu piersią i dowiedziałam się, że:

 

„bolesne karmienie piersią – nawet w pierwszych kilku tygodniach – świadczy o tym, że coś jest nie tak”

 

„najczęstszą przyczyną bólu przy karmieniu jest nieefektywne przystawienie się dziecka, co oznacza, że maluch nie dostaje tyle mleka, ile powinien”

 

„trzeba szybko temu zaradzić, więc jeśli nie jesteś w stanie zrobić tego sama, zwróć się o pomoc”

 

Wiedziałam! Wiedziałam, że coś jest nie tak! Że to nie musi, nie może tak boleć podczas karmienia piersią!

 

Pełna nadziei czytałam o  prawidłowym przystawianiu dziecka, o tym, że prawidłowo przystawione dziecko nie może do krwi nas pogryźć, gdyż pierś ma tak głęboko w buzi, że nie jest w stanie nas skrzywdzić. Tylko JAK TO, kurdebalans, ZROBIĆ?

 

Doczytałam do pozycji do karmienia, które sprzyjają prawidłowemu przystawieniu.

 

„Jedną z pozycji, w której dziecko najłatwiej uczy się ssać pierś jest ta, gdy leży ono na brzuszku, a mama ułożona jest w pozycji półleżącej z poduszką pod plecami. (…) Dziecko jest na piersi a więc grawitacja pomaga mu w przystawieniu i utrzymaniu się przy piersi. (…) Możesz zaufać dziecku, że samo odpowiednio się ułoży, zamiast dbać, aby wszystko odbyło się „jak należy”. (…) Karmienie w ten sposób daje dziecku (…) większe szanse na nauczenie się efektywnego ssania piersi”.

 

Położyłam się, zgodnie z instrukcją, na plecy, przystawiłam Maluszka krok po kroku tak, jak jest to opisane, po raz pierwszy, po raz drugi, po raz ósmy i… EUREKA!!! Udało się! Nic mnie nie bolało! W tamtym momencie 100% bólu odeszło! A ja karmiłam bez niego! Wiedziałam, wiedziałam, że mogę, że możemy!!!

 

Okazało się, że miałam dużo szczęścia, że za pierwszym razem udało mi się tak przystawić, gdyż nie każda kolejna próba kończyła się sukcesem, ale już wiedziałam, że mogę, że da się, że będzie dobrze!

 

Teraz tylko pozostawało poczekać do poniedziałku na wizytę położnej środowiskowej i nauczyć się przystawiać prawidłowo, nie tylko leżąc na plecach.

 

Spędziłam dwa dni, karmiąc w ten sposób, co przy jednoczesnej opiece nad trzylatkiem było dość męczące… ale nadszedł poniedziałek i wizyta położnej środowiskowej. Opowiedziałam jej z radością i łzami w oczach moją historię, aby usłyszeć: „Proszę żadnych książek nie czytać, Pani ma mnie od pokazania, jak się karmi”. Nie weszłam w dyskusję, ale Pani była tak pewna siebie, że postanowiłam skupić się na jej profesjonalnych, a nie interpersonalnych umiejętnościach, a właściwie ich braku. Pani skrytykowała wszystko co robię, nie chciała zobaczyć, jak karmię, tylko wyszła z pozycji, że ona mi pokaże, jak to się robi, a ja zrobię sobie z tym co chcę. Na pierwszy odstrzał poszła poduszka do kamienia: „Poproszę poduszki, ale nie takie! Dziecka nie można kłaść na półce do karmienia”. Pozycja, którą pokazała mi położna, była identyczna, w jakiej karmiłam do tej pory, ta, w której ból był nie do zniesienia… więc zaleciła mi – uwaga – nakładki, a wychodząc, zostawiła smoczek uspokajający…

 

Zanim zdążyłam dobrze zamknąć za nią drzwi, dowiedziałam się, że nie wolno mi jeść brokuła, kalafiora, kapusty, czekolady, ani przypadkiem napić się innej kawy niż Inka z mlekiem.

 

Chwilę później dzwoniłam do położnej laktacyjnej, która wcześniej nie mogła mnie przyjąć, bo otwierała swoją poradnię. Umówiłyśmy się na spotkanie w jej gabinecie na środę (za dwa dni).

 

W międzyczasie, niczym tonący brzytwy, chwyciłam się nakładek. O ile przy pierwszym dziecku dawały mi spore ukojenie, tym razem nie pomogły wcale, pozostałam tym samym przy karmieniu na plecach.

 

Nastała wyczekiwana środa, pojechaliśmy do poradni pełni nadziei, wiedzieliśmy, że gdzieś musi być rozwiązanie.

 

Położna zaczęła od zbadania mnie, później rozebrała, zważyła i zbadała całego Maluszka, ze szczególną troską jego buźkę, odruch ssania, wędzidełka, chwaląc w międzyczasie moją dietę (z kalafiorem, brokułem i kawą), obaliła kilka mitów dotyczących karmienia piersią, obliczyła przyrost wagi dziecka. Wtedy posadziła mnie wygodnie w fotelu (choć miałam do dyspozycji także kozetkę) i podała poduszkę do karmienia. No, czułam się jak w domu. Pozwoliła mi pokazać, jak przystawiam i karmię, po czym wprowadziła korekty.

 

Wtedy odbyło się moje pierwsze karmienie w pełni bez bólu.

 

I tak piersi zagoiły się w ciągu 24 godzin, a po upływie 48 godzin – przestały boleć.

 

Ból podczas karmienia piersią – na czym polegała korekta przystawienia?

 

W naszym wypadku, oczywiście tak, jak podejrzewałam, Maluszek za płytko chwytał pierś, co trzeba było poprawić. Jak? Za każdym razem, gdy Maluszek chciał ssać i łapał pierś zbyt płytko, należało mu tę bródkę kciukiem w dół odciągać, kilka razy, aż pierś chwycił naprawdę głęboko. Z każdym takim odciągnięciem brody ból podczas karmienia piersią malał, aż znikał całkowicie. Dowiedziałam się także, że piersi pełne mleka również przeszkadzają Maluszkowi chwycić pierś głęboko, a mleka wcale nie trzeba przed karmieniem odciągać – wystarczy ułożyć dłoń w koszyczek i kilkakrotnie ponaciskać naokoło brodawki, aż mleko odpłynie, a pierś zrobi się w tym miejscu miękka. Te dwie drobne korekty brzmiały niewiarygodnie. Wychodząc, nie dowierzałam, że wystarczyło tylko tyle. Że to koniec porady, że to działa. Działa, a ja karmię do dziś, ani razu już z tego powodu nie płacząc – tego życzę każdej Mamie.

 

Kochanie, pamiętaj, jeśli karmienie piersią Cię boli, szukaj fachowej pomocy. Tu znajdziesz listę certyfikowanych położnych laktacyjnych, z którymi warto skontaktować się w pierwszy kolejności, aby uniknąć rozczarowań i otrzymać skuteczną, wycelowaną w problem pomoc.

 

Listę CDL – Certyfikowanych Położnych Laktacyjnych znajdziesz tutaj, nie przy każdej jest numer telefonu, ale znając imię i nazwisko, bez problemu znajdziesz tę konkretną położną w Internecie – tak jak ja moją Anię Bulczak, której zawdzięczam szczęśliwe karmienie piersią. Przyznaję, gdyby miało mnie nadal tak boleć, myślę, że nie dałabym rady karmić do dziś. Dziękuję, Aniu.

 

Jeśli post Ci się spodobał, będzie mi ogromnie miło, jeśli go polubisz lub udostępnisz [fb_button]

 

Dołącz do mnie na Instagramie i Facebooku – codzienna dawka pozytywnych emocji gwarantowana, także na Instastory.

 

37 komentarzy
Zostaw komentarz:

  • Izunia_kalisz
    Odpowiedz
    29.11.2020

    po pierwszej ciąży poznałam ten ból, oj nie było przyjemne…ale po drugiej ciąży wyposażyłam się w laktator elektryczny z Neno i dodatkowe butelki też od nich. Polecam, dużo to ułatwia a maluszek dostanie najlepsze mleko 🙂

  • Karolina
    Odpowiedz
    06.05.2020

    Za każdym razem, gdy Maluszek ssał i odciągał bródkę w dół, należało mu tę bródkę kciukiem w dół odciągać.

    Co to znaczy?

    • Agnieszka Kudela
      11.05.2020

      Ojej, czeski błąd! Miało być:
      Za każdym razem, gdy Maluszek chciał ssać i łapał pierś zbyt płytko, należało mu tę bródkę kciukiem w dół odciągać.

      Już poprawione 🙂

  • Katarzyna
    Odpowiedz
    23.02.2019

    Witam, niestety za późno znalazłam Twój wpis na blogu. Od porodu minęło 2 miesiące. U mnie córka nie umiała złapać sutka i zaproponowano mi nakładkę. Po czasie na piersiach pojawiły się krostki i ból prawego sutka. Ból podczas karmienia był niesamowity ale położną kazała mi zacisnąć zęby i przetrwać i powiedziała, że ból minie. Minął na 2 tygodnie po czym jeden z kanalikow mlecznych nie był wdrożony i lekarka kazała mi masować. Ból był co raz większy i pierś zaczęła mnie parzyć, dostałam gorączki. Kolejna lekarka zapisała antybiotyk, po tygodniu ból nie mijał a inny lekarz zapisał ten sam antybiotyk na kolejny tydzień. Gdy się skończył kolejny lekarz zapisał inny antybiotyk. Bąbel zrobił się większy i mąż zabrał mnie do szpitala w piątek po południu. Lekarz powiedział, że muszę czekać do poniedziałku rano bo nie ma personelu, który może wykonać zabieg udroznienia kanaliku. Stwierdził również, że mam ropień. Po mojej przygodzie z karmieniem piersią chcę jak najszybciej odstawić dziecko od piersi i przy kolejnej ciąży Od razu będę karmić butelką. Każdą kobietę w ciąży będę ostrzegac przed karmieniem piersią żeby tego nie robiła.

    • Gosia 39 lat
      25.03.2019

      Jest 3:50. Karmię 7 tyg. Córkę. Caly czas problem z przystawieniem mimo lekcji u doradcy. Przeszlam nawal i zastoje (szybka reakcja laktatorem i nie doszlo do goraczki). Za kazdym razem bol sutka a na koncu karmienia pieczenie u dolu piersi. Strach przed karmieniem. Do tego skaza białkowa. Podsumowujac boli jak cholera i ograniczone mocno menu= meczarnie ale jednak caly czas statam sie jakos kontynuowac liczac ze sie cos poprawi. Przeczutalam 2h temu o tej brodce i probowalam zastosować teraz. Nie bylo moze idealnie bo nadal zdarzaly sie cmokniecia i polykanie powietrza co u nas potem odpowiada kolka, ale bol byl.mniejszy. Bede próbowała dalej bo wiem se karmienie to najlepsze co mam yeraz dla swojej corki. A jako jej mama mam obowiazek dac jej to co najlepsze wiec ciagle sie staram. Przykro mi ze spotkala Pania taka historia ale uwazam ze nie nalezy innym odradzac bo to bardzo intymna sprawa. Duzo zdrowia dla dzieciątka i Pani.

  • Kinga
    Odpowiedz
    01.02.2019

    Świetny artykuł 🙂 zaczęłam czytać Twoje wpisy i jestem Ci wdzięczna za bardzo przydatne porady. Za 4 miesięce pojawi się nasz Leoś i czuje się pewniej mając pod ręką te artykuły. Pozdrawiam Kinga

    • Magdalena
      30.08.2020

      Agnieszko bardzo dziękuję za ten blog. Pamiętam jak kilka miesięcy temu dodał mi otuchy,że nie jestem sama w tym okropnym bólu. Ja o bólu piersi przy karmieniu chyba mogłabym napisać książkę. Jestem mamą 3 dzieci, wszystkie porody siłami natury i wszystkie karmione piersią pomimo ogromnych problemów i bólu nie do zniesienia. Korzystałam z poradni laktacyjnych, położonej laktacyjnej,laktatora,milionów porad – na chwilę pomagało ale w szarej rzeczywistości ból zawsze wracał,choć pierwszą córkę karmiłam półtora roku. Może kiedyś znajdę czas by opisać szczegółowo karmienie każdego dziecka i rodzaje bólu jakie przeszłam oraz porady. A teraz krótko dla tych mam,które aktualnie przeżywają koszmar – może to zabrzmi banalnie, i badań naukowych dla potwierdzenia nie mam, ale uważam, że mnie „uratowało ” zamknięcie w domu na przełomie marca i kwietnia z powodu koronawirusa (pamiętacie? zamknięte były nawet lasy). Zamknięta w domu przestałam nosić biustonosz i wkładki laktacyjne, fakt- mleko moczyło mi ubranie i musiałam się często przebierać, ale nie było żadnego stresu, bo ani ja nigdzie nie wychodziłam, ani nikt nie przychodził do mnie w odwiedziny, więc nie musiałam się przejmować wyglądem. Mój najmłodszy synek ma w tej chwili 7 miesięcy i mogę powiedzieć,że mniej więcej od jego 2-3 miesiąca życia karmię bez bólu, bez guzków, bez zastojów,bez powracających zapaleń piersi, bez antybiotyków, udrażniania kanalików mlecznych,okładów i smarowania brodawek itp i itd. Teraz zakładam biustonosz i wkładki tylko jak wychodzę z domu. Do końca sama nie wierzę w tą teorię, ale jak widać „puszczenie piersi na wolność ” uzdrowiło moje karmienie piersią. Każdej cierpiącej mamie tego życzę z całego serca, by karmić bez bólu 🙂 sama nie wierzyłam, ze taki stan istnieje, a zupełnie przypadkiem i zrządzeniem losu udało mi się go doczekać 🙂

  • Ewelina
    Odpowiedz
    12.01.2019

    Jest czwarta rano a ja mam ochotę wyrwać sobie palec żeby skupić się na czym innym niż ból piersi. Zaraz znów wstaje moja Pirania. On jest taki słodki jak śpi a kiedy myślę o karmieniu mózg mnie piecze. Spróbuję z tym odciąganiem bródki. Jestem dobrej myśli. Musi się udać.

  • Sandra
    Odpowiedz
    03.01.2019

    Mam to samo (chyba?). Sutki mam zagojone, właściwie nie działo się z nimi nic złego. Już dawno temu przeszłam nawał. A karmienie nadal mnie bardzo boli. Wiję się z bólu podczas karmienia, a czas między karmieniami ucieka mi zbyt szybko. Poproszę doradcę o wizytę, mam nadzieję, że mój problem (który trwa już 4 tygodnie) rozwiąże się tak samo jak i Twój 🙂

  • 30.09.2018

    Przeglądam posty o karmieniu, bo ze względu na poszukiwanie poduszki do karmienia, ale te czytam jeszcze raz z ogromnym podziwiem. I powiem Ci, że wolę rodzić na prowincji. Rodziłam w CZMP w Łodzi i spotkałam się z takim podejściem jak opisujesz. Teraz w szpitalu powiatowym wszyscy byli nastawieni na karmienie naturalne. Zakaz przynoszenia smoczków, butelek, promowania jakichkolwiek produktów do karmienia mm. I mimo że szłam rodzić z myślą, że jeśli nie uda nam się kp, to nie będę sobie robić wyrzutów i po prostu będę karmić mm, bo najważniejsze by mała nie była głodna. Ale to, że położna na sali porodowej przystawiła mi ją do piersi, na każdym kroku mogłam liczyć na położną na sali, by pomogła mi prawidłowo dostawić, każdy lekarz na obchodzie pytał czy się karmimy czy są jakieś problemy – to wszystko sprawiło, że kp jest dla mnie najbardziej naturalną sytuacją na świecie.

    To tak tylko chciałam się podzielić, że są jednak szpitale, gdzie w kp można otrzymać pomoc. Idę kupić poduszkę!

  • ZumbaLove
    Odpowiedz
    21.12.2017

    Jak się cieszę, że w szpitalu w którym rodziłam (państwowym) dzień po porodzie przyszła do mnie doradca laktacyjna i podpowiedziała jak prawidłowo karmić. Dzięki temu przez ponad 2 miesiące synuś je ładnie z piersi 🙂 oczywiście również jedna położna proponowała, aby dokarmić małego mlekiem modyfikowanym, ale tego nie zrobiłam i mały nie płakał z głodu. Nie wiem co to za położne, które wierzą że dieta matki karmiącej istnieje. Cieszę się, że i Tobie się udało. Pozdrawiam 🙂

  • Anna Warlikowska
    Odpowiedz
    28.11.2017

    Karmienie pierwszego dziecka było dla mnie niesamowite – nic mnie nie bolało, córeczka jadła pięknie – po prostu cud, miód, malina. Z kolei przy drugim dziecku pierwsze trzy tygodnie to był koszmar – płakałam z bólu jak karmiłam bo mi się rana zrobiła. Tak jak Ty musiałam zmienić pozycje do karmienia i po kilku dniach rana się zagoiła i tak już bez problemów karmimy się 4 miesiące 🙂

  • Agnieszka łuczak
    Odpowiedz
    23.11.2017

    Agnieszko, moja córcia ma 2,5 miesiąca. Początek to był koszmar nigdy bym nie uwierzyła, że można znieść taki ból ja poradziłam sobie sama ponieważ również myślałam, że to z moimi piersiami jest coś nie tak ból był nie do zniesienia jak Lila płakała bo była głodna ja płakałam z bólu. Ale nie wiem jak to się stało że przy różnych pozycjach zauważyłam, że karmiąc na leżąco lepiej chwyta pierś i tak po kroczku doszłyśmy do tego aby karmienie było cudem dla mnie i mojej córci. Nie wolno się poddawać szukać czytać i pytać. To moja rada. Cudny blog gratulacje 🙂

  • 22.11.2017

    Podsyłam bratowej, dzięki za obszerny artykuł 🙂

    • 22.11.2017

      Bardzo mi miło 🙂 Cudownie, że wspierasz Bratową – gdybym nie miała wsparcia bliskich –
      Siostry, Przyjaciółki, Męża – nie dałabym rady 🙁

    • 24.11.2017

      No mi nie miał kto pomóc…

    • 24.11.2017

      Ja przy pierwszym Synku też czuła się w temacie niezwykle samotna 🙁 dlatego tym razem postanowiłam napisać, aby dodać otuchy innym Mamom <3

  • Karolina Ma
    Odpowiedz
    22.11.2017

    Jakbym czytała o sobie sprzed 9 lat 🙁 Niestety ja nie trafiłam do dobrej położnej, chociaż jeździłam kilka razy do specjalnej, prywatnej poradni laktacyjnej. Po 1,5 miesiąca poddałam się 🙁
    Za dwa miesiące rodzi się drugie dziecko i będę znów próbować 🙁

    • 22.11.2017

      Życzę Ci Karolinko, aby się udało, ogromnie C tego życzę, karmienie bez bólu to jest inny wymiar macierzyństwa. Ktoś, kto tego nie doświadczył (tak samo jak ktoś kto nie doświadczył tego bólu) nie jest w stanie sobie tego nawet wyobrazić.

    • Karolina Ma
      22.11.2017

      W sumie dobrze wiedzieć że nie jest się samej z tym problemem. Wtedy myślałam że to tylko ja taka niedorobiona jestem, było to bardzo dołujące 🙁

    • 22.11.2017

      Miałam dokładnie tak samo. Ta samotność, i porady – to podaj butlę, nie pomagały…

    • Karolina Ma
      22.11.2017

      Chyba spróbuję z tą pozycją na plecach.
      Słyszałam też że na leżąco na boku warto spróbować.
      A jaka jest ta pozycja polecona przez położną?

    • Aneta Copija
      25.11.2017

      Dla mnie to są dwie najwygodniejsze pozycje szczególnie po cc. Tylko uważać żeby maluszek nie kopał nóżkami w brzuch 🙂

    • ZumbaLove
      21.12.2017

      Ja od samego początku karmiłam leżąc na boku (mój brzuch do brzuszka małego) i do tej pory najbardziej lubię tą pozycję. Można nawet poczytać książkę 🙂 a po samym porodzie leżałam na plecach i podali mi małego do piersi, więc też się da 🙂 powodzenia!

  • Magdalena Kościuk Madzińska
    Odpowiedz
    22.11.2017

    Jak ja strasznie żałuję że ten wpis nie pojawił sie 3 tygodnie temu, zapewne teraz nadal cieszyłabym się karmieniem piersią. Czytając Twoje perypetie laktacyjne czułam się jakbym czytała o sobie. Dokładnie tak samo było u mnie, ale ja niestety nie trafiłam na tak fantastyczną położną, a przy kolejnym zastoju i temperaturze sięgającej 39,5 poddałam się, niestety.

    • A.
      22.11.2017

      Nic straconego jeżeli nadal chcesz karmić. Laktację można odbudować, skontaktuj się z certyfikowanym doradcą laktacyjnym i taka osoba Ci pomoże.

    • 22.11.2017

      Pamiętam to okropne uczucie. Gorączka rozbijająca na miliona kawałków, bolący każdy skrawek naszego ciała i perspektywa karmienia… nie dziwię się, że się poddałaś, po prostu czasami jest tak ciężko, że wydaje nam się, że nie ma już wyboru. Gdyby nie to, że ja w końcu dobrze trafiłam, pewnie dziś nie karmiłabym. Dlatego mówię o tym teraz głośno i wszędzie – karmienie nie może boleć, ból oznacza, że potrzebujemy pomocy. Przy pierwszym dziecku byłam nawet w szpitalu na konsultacji z doradcą laktacyjnym, nie potrafiła pomóc. Więc jedno to szukać, a drugie to znaleźć 🙁 ja już nawet myślałam, że mam tak wrażliwe piersi, że ja akurat po prostu karmić nie mogę, skoro nikt nie może pomóc. Ale to nie byłą prawda…

    • Karolina Ma
      22.11.2017

      Mnie też te zastoje i zapalenia dobijały. I krew :/

    • 22.11.2017

      Miałam to wszystko 🙁

  • 22.11.2017

    W szkole rodzenia jest caly wyklad o kamieniu piersia.

    • 22.11.2017

      Wiem, ale i tak nie umiałam dostawić poprawnie po tych zajęciach 🙁 stąd ból 🙁

    • 22.11.2017

      Wiem, ale i tak nie umiałam dostawić poprawnie po tych zajęciach 🙁 stąd ból 🙁

  • Paolina Paolina
    Odpowiedz
    21.11.2017

    Jak dobrze, ze wlasnie teraz trafilam na ten post. Do porodu zostalo mi dwa miesiace i bardzo chce karmic piersia czego nie moglam robic przy pierwszym synku. Wlasnie z powodu bolu, non stop byly lzy i sie poddalam..

    • 21.11.2017

      Nie dziwię się… gdy tak boli, trudno jest czerpać radość z życia, radość z bycia Mamą. Na szczęście można temu zaradzić, a nawet trzeba – dla siebie, dla dziecka, dla rodziny <3

    • 22.11.2017

      Zapisz sie do szkoly rodzenia. Hja dzieki niej wiele się nauczylam