Projekt kuchni

Od jakiegoś czasu coraz częściej rozmawialiśmy z Wojtkiem o nowym domu. Wymarzyliśmy sobie przestrzeń, która będzie nasza – nie gotowa, nie urządzona „pod kogoś”, ale zaprojektowana tak, żeby w każdym kącie odbijało się nasze życie i styl. Wybór nie był prosty – dom miał być w stanie deweloperskim i na naszym wymarzonym osiedlu.

 

W końcu się pojawił. Jedyny, który oglądaliśmy. Wiedzieliśmy, że jego bryła, wielkość czy rozkład pomieszczeń wymuszą wiele kompromisów. Ale czy nasze życie z trójką dzieci, trzema firmami i psem nie jest nieustającym pasmem kompromisów? To, że jedno dziecko nie zje obiadu, jeśli nie siedzi przy „tym” krześle, albo że zamiast cichego poranka pijemy kawę przy piskach „Mamo, to było moje jajko?” – to właśnie nasza codzienność. Kompromisy to wyzwanie, ale i szansa. Dlatego postawiłam jeden warunek: wnętrza domu zaprojektuje Pracownia Projektowa HOUSE LOVES.

 

Karolinę, właścicielkę HOUSE LOVES obserwuję od lat i urzekają mnie jej projekty. Niepowtarzalne, różnorodne, a jednak zawsze pełne harmonii i smaku. Wiedziałam, że nasz wymarzony dom nie bardzo wpisuje się w żaden konkretny styl wnętrzarski. Chciałam połączyć biel, beż, sztukaterię, ryfle, ciepło drewna, dużo bieli oraz czarne i złote detale z minimalizmem, który z założenia nie sprzyja rodzinie z dziećmi, ale wierzyłam, że Karolina to udźwignie.

 

No i co? Nie zawiodłam się! Kuchnia, którą stworzyliśmy, to przestrzeń pełna przemyślanych rozwiązań. Było sporo wyzwań, jeszcze więcej kompromisów, ale wyszło pięknie. Zapraszam Cię na spacer po naszym sercu domu, które na co dzień tętni życiem!

 

Wymagania, czyli nasze „must-have”

W specjalnie przygotowanej ankiecie, odpowiadając na sprytne pytania, spisałam Karolinie dokładnie to, czego oczekujemy od kuchni:

 

  • Mix frontów frezowanych i lakierowanych w kolorach bieli i bielonego dębu,
  • Minimalistyczny, stonowany fartuch kuchenny,
  • Szuflady w dolnych szafkach – zero klasycznych drzwiczek!
  • Okap zbudowany z karton-gipsu lub mdf,
  • Piekarnik w wysokiej zabudowie i płyta indukcyjna,
  • Filtrowana woda prosto z kranu,
  • Wyspa – tylko co zrobić, gdy nie ma na nią miejsca,
  • Dużo miejsca do przechowywania i brak otwartych półek (bo robi się na bałagan).

 

Z niektórych marzeń niestety musieliśmy zrezygnować – z dwóch lodówek i dwóch zmywarek – w tej przestrzeni po prostu nie było na nie miejsca. Ale wiesz co? Efekt finalny wynagrodził nam wszystko.

 

Od projektu do realizacji – krok po kroku

Plików z projektem funkcjonalnym wyczekiwałam z ogromną niecierpliwością – to był moment, kiedy wszystkie nasze rozmowy, inspiracje i wymagania miały się wreszcie ułożyć w całość. Ale najfajniejsze było to, że po ich przesłaniu Karolina nie zostawiła nas z nimi samych. Dała nam kilka godzin na spokojne zapoznanie się z projektem, a potem zorganizowała wideokonferencję, podczas której krok po kroku opowiedziała nam co, dlaczego, co z czego wynika i czego jest konsekwencją.

 

To spotkanie rozwiało wszystkie nasze wątpliwości. W praktyce wprowadziliśmy chyba tylko dwie zmiany do pierwszej propozycji:

  • zamieniliśmy trzy rzędy szuflad na cztery,
  • oraz zdecydowaliśmy się na lodówkę do zabudowy o szerokości 69 cm zamiast klasycznej 54 cm.

 

To pokazuje, jak dobrze Karolina nas wysłuchała, zrozumiała nasze potrzeby i przeanalizowała każdy szczegół. Projekt był trafiony w punkt, a dla nas była to ogromna oszczędność czasu i stresu. ~Efekt? Od naszego pierwszego spotkania minęło zaledwie pół roku, a my wprowadziliśmy się do w pełni urządzonego domu.

 

To jest właśnie magia współpracy z dobrym projektantem – ktoś, kto słucha, analizuje i sprawia, że cały proces jest przyjemnością, a nie męczącą przeprawą.

 

Układ funkcjonalny – serce domu zaplanowane na milimetry

 

Największym wyzwaniem było okno na środku ściany – symetria to coś, co uwielbiamy, więc zlew musiał znaleźć się właśnie tam, a to sprawiło, że obok niego nie zostało już miejsca na zmywarkę.

 

Karolina przemyciła też w kuchni półwysep, który mimo tego, że fizycznie ogranicza wejście do kuchni, okazał się strzałem w dziesiątkę. To tam rozmawiamy, kroimy warzywa, a dzieci opierają się o blat, podjadając jeszcze ciepłe tosty.

 

Wiszące szafki skrywające bałagan? To było zaskoczenie – zrezygnowaliśmy z nich na rzecz lekkości zabudowy, bojąc się nieco, że bałagan na nich będzie nas denerwował. Nie było to łatwe, ale projektantka przedstawiła nam dwie opcje – z szafkami i z górnymi półkami. Jednak kiedy zobaczyłam, jak pięknie wygląda przestrzeń „bez dociążenia”, wybór stał się oczywisty.

 

Zanim pokażę Ci projekt kuchni ściana po ścianie, opowiem Ci o elementach, które spajają ją w całość.

Charakter całej kuchni tworzą nie tylko detale, ale również elementy łączące przestrzenie, które sprawiają, że wszystko pięknie ze sobą współgra i stanowi spójną całość.

 

  • Drewniana podłoga – dokładnie taka sama, jak w salonie, co naturalnie łączy obie przestrzenie i nadaje im spójności. To była jedna z tych decyzji, w których nie było miejsca na kompromis. Drewniana podłoga w kuchni to wybór, którego już się nie boję – jodełka francuska w wersji natur, brushed, zabezpieczona olejowoskiem w kolorze Shadow od Dąbex, to rozwiązanie, które już w praktyce udowodniło swoją wartość. Wygląda przepięknie, jest ciepła i przytulna, a o tym, dlaczego się jej nie boję, opowiem w osobnym materiale. Pokażę Ci, jak sprawdza się na co dzień i dlaczego to była jedna z najlepszych decyzji przy projektowaniu tej kuchni.

 

  • Blat konglomeratowy Silestone Snowy Ibiza Suede – to wybór, który zachwyca swoją estetyką i funkcjonalnością. Blat jest piękny zarówno z góry, jak i w przekroju – delikatny, subtelnie nakrapiany wzór dodaje elegancji, a jego matowe wykończenie idealnie współgra z całą minimalistyczną przestrzenią.

 

To właśnie te elementy łączące sprawiają, że kuchnia nie jest odrębnym pomieszczeniem, ale integralną częścią naszego domu. Przestrzeń przechodzi naturalnie z salonu do kuchni, tworząc harmonijną całość – pełną ciepła, stylu i przemyślanych rozwiązań.

 

Ściana A – strefa zmywania

 

Zlew pośrodku okna to nie tylko ukłon w stronę symetrii, ale też coś, co daje mój ulubiony efekt wizualny. Strefa zmywania została oparta na:

 

  • Minimalistycznej dwudrożnej baterii BLANCO Fontas-S II w kolorze satynowego złota, która łączy w sobie wodę filtrowaną i niefiltrowaną w jednej wylewce. Posiada oddzielne dźwignie – z prawej strony do wody ciepłej i zimnej, a z lewej do wody filtrowanej, co daje niesamowity komfort użytkowania. Wyciągana wylewka to dla mnie absolutny hit – napełnianie dużych naczyń czy szybkie sprzątanie blatu stało się jeszcze łatwiejsze.

 

  • Głębokim i szerokim zlewie farmerskim BLANCO VILLAE – ceramicznym, o szerokości aż 80 cm, który bez trudu pomieści największe garnki, brytfanny, a nawet blachy do pieczenia. Jest piękny, klasyczny i niesamowicie funkcjonalny. A brak zmywarki obok? To jedno z tych rozwiązań, które wymusiło projektowanie na milimetry. Zmywarka powędrowała dalej, ale dzięki przemyślanemu układowi jej używanie wcale nie jest mniej wygodne.

 

A nad oknem? Minimalistyczne, wiszące złote lampy HUP typu zwis z białymi kloszami – jedno z moich małych marzeń, które Karolina spełniła. Ich ciepłe światło sprawia, że kuchnia nawet w najbardziej ponure dni od września do maja jest przytulna i pełna uroku. Do tego listwy sztukateryjne subtelnie okalające otwór okienny – detale, które uwielbiam i które nadają tej przestrzeni elegancji.

 

Ściana B – strefa AGD

Na tej ścianie królują funkcjonalność i (prawie)symetria. W wysokiej zabudowie znalazło się miejsce na piekarnik i ukrytą za frontem zmywarkę. Ekspres do kawy, toster i czajnik zostały z kolei zaplanowane w tzw. garażu – nie mogę się doczekać aż zobaczysz go w poście o realizacji kuchni!

 

Nie udało nam się wcisnąć dwóch lodówek, ale jedna, dobrze przemyślana, w pełnej zabudowie wygląda elegancko i nie dominuje wnętrza.

 

Ściana C – półwysep i komoda z szufladami

 

Wyspa była moim marzeniem, ale fizycznie nie było na nią miejsca. Półwysep okazał się złotym środkiem – spełnia funkcję dodatkowego blatu roboczego, ale najważniejsze – pod blatem chowają się 2 hokery, a obok stoi helper – centrum dowodzenia naszej 3 dzieci. Półwysep choć zwęził wejście do kuchni, to jednocześnie tworzy naturalną granicę między kuchnią a salonem. Jestem nim zachwycona!

 

Znalazło się w nim miejsce na szafkę, otwieraną na salon oraz miejsce na komodę z szufladami, która pełni rolę dodatkowej przestrzeni do przechowywania. Szuflady są dosłownie wszędzie – kochamy szuflady i nie wyobrażamy już sobie kuchni bez nich.

 

Ściana G – strefa gotowania

W tej części króluje płyta indukcyjna i okap w zabudowie z płyty g-k – moje wieloletnie marzenie, którego Wojtek upierał się nie realizować w poprzednim domu, więc poszliśmy na kompromis – kupiliśmy nowy dom 😉 Cieszę się, że zdecydowaliśmy się na frezowane fronty z delikatnym „ząbkiem” – piękne, ale łatwe w czyszczeniu.

 

Widok na kuchnię z salonu – łuk, który łączy i dzieli jednocześnie

 

Spójrz teraz na projekt kuchni – to widok z salonu. Jednym z elementów, który skradł serce tego wnętrza, jest łuk wykończony giętką listwą sztukateryjną, model Z13 Artystyl. To właśnie on sprawia, że przestrzeń między salonem a kuchnią staje się tak wyjątkowa. Choć początkowo miałam wątpliwości, czy to na pewno „to” – kiedy Karolina pokazała mi go na projekcie, nie byłam przekonana. Pamiętam, jak spojrzałam na nią i zapytałam: „Karola, a Ty byś ten łuk zostawiła?”. I wtedy Karolina zrobiła to, co potrafi najlepiej – dała mi pewność, że warto jej zaufać. Zostawiłam łuk i dzisiaj jestem absolutnie zachwycona.

 

To właśnie ten łuk robi ogromną robotę w tym wnętrzu. Łączy stylistycznie kuchnię z salonem, spajając dwie strefy w harmonijną całość. Jednocześnie dzieli je funkcjonalnie, delikatnie wyznaczając granicę między przestrzenią roboczą a wypoczynkową. Efekt? Lekkość, elegancja i charakter, który od razu przyciąga wzrok.

 

Elastyczna sztukateria, którą został wykończony, dodaje mu szlachetności – dzięki niej łuk jest ciekawie zakończony. To rozwiązanie, które nie tylko pięknie wygląda, ale też nawiązuje do klasycznych detali, które tak kochamy.

 

Dziś mogę śmiało powiedzieć – kuchnia z łukiem to strzał w dziesiątkę! To nie tylko architektoniczny detal, ale serce naszej aranżacji, które nadaje całemu wnętrzu wyjątkowego charakteru.

 

Podsumowanie – kuchnia, która jest nasza

Kuchnia to serce naszego domu – choć projekt wymagał wielu kompromisów, efekt przerósł moje oczekiwania. Dzięki pracy Karoliny i zespołu HOUSE LOVES udało się stworzyć wnętrze, które jest nie tylko piękne, ale też funkcjonalne. To miejsce, w którym toczy się nasze codzienne życie – gotujemy, rozmawiamy i spędzamy wspólny czas nawet na tańcach.

 

Jak Ci się podoba nasza kuchnia? Czy jest coś, co szczególnie Cię zainspirowało?

Brak komentarzy
Zostaw komentarz: