Prowadzisz agencję ślubną, ale nie jesteś zadowolona z efektów, jakie osiągasz?
Masz problem z przyciągnięciem Klientów? A może Klienci zgłaszają się do Ciebie, ale finalnie nie kupują?
Masz problem z wyceną własnych usług? Wciąż balansujesz na granicy opłacalności? Wydaje Ci się, że Klienci kupują u Ciebie tylko wtedy, gdy dajesz najlepszą cenę?
Czujesz, że próbowałaś już wszystkiego, ale nic nie działa?
Twój biznes zamiast radości i wolności przynosi Ci ogrom stresów i problemów?
Masz ochotę rzucić wszystko w cholerę i wrócić na etat? A może wciąż z niego nie odeszłaś?
Świetnie Cię rozumiem – pamiętam moje pierwsze dwa lata działania – nie miałam wtedy biznesplanu ani konkretnej polityki cenowej, nie wiedziałam, co stoi za moimi cenami, dokąd zmierzam ani ile mogę i powinnam zarabiać. Nie wiedziałam w jaką reklamę warto zainwestować ani jak mierzyć jej skuteczność.
Miałam ogromny problem z wyceną swoich usług – moja praca od zawsze była dla mnie ogromną przyjemnością, a mamy tendencję do tego, że gdy coś sprawia nam radość to nie wierzymy, że ktoś nam za to może naprawdę zapłacić.
Jak uleczyłam swój biznes Wedding Plannera?
1. Stworzyłam biznesplan agencji ślubnej
Policzyłam swoje moce przerobowe – sporo już wiedziałam – ile czasu potrzebuję na organizację jednego ślubu, ile wesel jestem w stanie zorganizować w jednym sezonie i roku, znałam już mniej więcej stałe koszty prowadzenia firmy, wiedziałam, w co jeszcze chcę zainwestować. Zebrałam wszystkie dane w Excelu, przeanalizowałam archiwalne dane i zrobiłam prognozy, przeliczyłam, wyliczyłam… i oszalałam!
Nie byłam wstanie uwierzyć w to, co widzę! Przez 3 lata prowadzenia własnego biznesu byłam pewna, że zarabiam ze 30% więcej każdego miesiąca!
Jak to się stało? Klienci płacili za moje usługi w transzach, zwykle w czterech – 40%, 20%, 20% i 20%. Średnio więc przez pierwszy kwartał wpłacali mi aż 60% wynagrodzenia – z jednej strony to zrozumiałe, gdyż wtedy wykonywałam większość pracy dla Klienta, ale to że ja, wydając te pieniądze na bieżąco, zapominając, że kolejne transze będą niższe, sprawiało, że czułam, ze zarabiam dużo więcej, niż było naprawdę!
Wtedy sporządziłam własne, proste narzędzie do cash-flow (to samo udostępniam na moim Kursie Online) i na jego podstawie zrobiłam prognozy przychodów i kosztów na najbliższe dwa lata, a co najważniejsze – wprowadziłam do swojego biznesu stałą pensję dla siebie i stworzyłam subkonto na oszczędności… początkowo bolało! Nagle zaczęłam zarabiać mniej, ale dodało mi to pewności i kopa do stworzenia swojej polityki cenowej, a docelowo pozwoliło zbudować stabilny biznes i oprzeć na nim życie rodzinne, planować swój biznes i czuć się pewnie przez kolejne miesiące i lata!
2. Zmieniłam politykę zatrudniania
Ujrzałam – czarno na białym – w tabelce, że model, w którym zatrudniałam Konsultantów Ślubnych w mojej agencji nie jest efektywny ani dla mnie, ani dla nich i jeśli go nie zmienię, moja firma upadnie i wszyscy stracimy źródło utrzymania. Nie chciałam prowadzić firmy w pojedynkę, więc znów zajrzałam do Excela i wszystko dokładnie przeliczyłam, aby stworzyć nowy, efektywny model współpracy firma – firma i budujemy w nim naszą Wytwórnię Ślubów do dziś!
3. Stworzyłam kalkulator wyceny usług
Ustaliłam minimalną cenę za „termin”, których w sezonie mam organiczną ilość, a resztę dostosowałam do czasochłonności danego zlecenia. Po wpisaniu średnich wartości do biznesplanu otrzymałam czarno na białym moje przyszłe zarobki – wiedziałam już, jaki poziom życia naszej rodziny za tym stoi. Wiedziałam już, na jakie ceny nie mogę się zgodzić, gdyż każdą „zniżkę” dla Klienta pokrywam z własnej pensji.
Nasi Klienci oczekują od nas dyspozycyjności, wiedzy życiowej, mądrości, znajomości wykwintnych dań, win, zakątków świata, tradycji, trendów, oprogramowań, rozwiązań, znajomości w branży, szkoleń… a to wszystko kosztuje. Aby móc świadczyć usługi na najwyższym poziomie, same musimy się ciągle uczyć i bywać, a to wszystko generuje koszty.
Gdy zaczęłam prezentować swoje nowe ceny, o wiele mniej bałam się już pytań w stylu „a dlaczego u Pani X te cena jest o 30% niższa”? Wiedziałam już, jaka jakość stoi za moimi usługami, poziom życia mój i mojej rodziny, z których nie chcę rezygnować. Powiedziałam sobie wtedy, że prędzej zmienię branżę albo pójdę na etat, niż będę pracowała za głodową pensję – wiedziałam, że albo moja firma utrzyma się i zapewni nam godne życie, albo będę musiała ją zamknąć.
Poznałam też inne Wedding Plannerki, które odniosły sukces i podzieliły się ze mną swoją polityką cenową – wiedziałam, że jestem na dobrej drodze, a dziś wspieram młodsze agencje w tym samym!
Stała się magia – gdy zaczęłam być pewna swoich cen, pewna w negocjacjach, Klienci przestawali zbijać moje ceny.
Pamiętam, jak ciężko było mi samej, a jak wspaniale mieć wokół siebie społeczność! Osoby z tymi samymi problemami i radościami, a telefon do przyjaciela i wzajemne poklepanie po plecach to bezcenna rzecz! Dziś taką społeczność tworzę też wśród swoich Absolwentów.
4. Odnalazłam siebie i swoją drogę
Przez wiele lat moją wrażliwość oceniałam jednoznacznie negatywnie! Starałam się dopasować do wizerunku i osobowości Wedding Plannerek, które widziałam na polskim rynku i kojarzyły mi się z sukcesem, ale nie czułam się dobrze w garniturze czy garsonce ani sztywnych formułkach, od zawsze miałam problem z „trzymaniem ludzi na dystans”. Moja romantyczna dusza podpowiadała mi zupełnie co innego. Myślałam, że moje bliskie relacje z Klientami i współpracownikami to oznaka mojej słabości – że to moja wada i starałam się to ukrywać pod sztywnym mundurkiem.
Pamiętam jak założyłam tego bloga – miałam wrażenie, że takie „domowe”, osobiste tematy nie przystają Wedding Plannerce, Bizneswoman, wiec przez pierwsze lata prowadziłam go anonimowo. Niesamowite jest to, jaka wspaniała społeczność się wokół niego utworzyła i jak dodała mi odwagi! Były też „heheszki”, których się obawiałam, ale ja już się nimi nie przejmowałam.
Po pierwsze zmieniłam nazwę bloga na swoje imię i nazwisko, a po drugie to, co inni pokochali we mnie, zaczęłam wprowadzać do swojej firmy. Dziś dzielę się swoją drogą ze światem, abyś nie musiała przechodzić tych wszystkich etapów i od razu uwierzyła w to, że za Twoim sukcesem stoi Twoja autentyczna osobowość i swoją historią pragnę dodać Ci tylko odwagi. Od dnia, w którym zrzuciłam nielubiane ołówkowe spódnice i założyłam koronkowe sukienki albo te w kwiaty – zaczęłam przyciągać do siebie zupełnie inne osoby! Mogłabym żałować, że tak późno, ale ja niesamowicie cieszę się z tej drogi, gdyż dziś jestem we właściwym miejscu i w odpowiednim czasie, a Tobie mogę dodać wiatru w żagle!
Samej trudno Ci stwierdzić, jaki trybik w Twojej firmie zawodzi?
Mam nadzieję, że zainspiruję Cię do analizy i znajdziesz rozwiązanie.
Jeśli nie wiesz od czego zacząć, sprawdź, czy mogę Ci pomóc.
Na podstawie swoich doświadczeń, obserwując bieżącą sytuację, odważyłam się i wywróciłam plan swojego kursu na Wedding Plannera do góry nogami! Od 4 lat zbieram przepiękne opinie, przeanalizowałam na nowo ponad 400 listów od moich Kursantów. W 80% zmiany w programie polegają na zmianie kolejności lekcji, ale 20% to nowe zagadnienia – moja wiedza i doświadczenie z zakresu budowania własnej, wyrazistej marki.
A to także po to, abyś mogła jeszcze raz krok po kroku przejść przez proces tworzenia agencji ślubnej – to świetny plan na detekcję słabych punktów i ich naprawę!
Zdradzę Ci, że podczas szykowania dla Was zeszytu ćwiczeń na potrzeby tworzenia własnej marki, sama czułam się zainspirowana do pewnych zmian, a to pokazało mi tylko, że na każdym etapie rozwoju rzetelna analiza może zaowocować zmianami na lepsze! Zobacz, jaki program przygotowałam – program Kursu „Wedding Planner Expert”.
W ogóle uważam, że taki audyt własnej marki powinno się regularnie przeprowadzać. Nasza marka to my – a za naszym rozwojem powinna podążać marka, więc ja już nastawiłam się na stały rozwój i szkolenia w tym temacie.
Zapisy kończą się w poniedziałek 22 czerwca 2020 roku, a kolejny Kurs online planuję dopiero na listopad.