Jak przygotować się do karmienia piersią?
Jak przygotować się do karmienia piersią to pytanie, jakie zadaję sobie od drugiego trymestru ciąży. Jestem dziś w 30 tygodniu ciąży i choć dopiero na dobre rozpoczynam przygotowanie wyprawki dla noworodka, ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, od czego zacząć.
Gdy przygotowywałam dzisiaj post o tym, jak przygotowuję się do karmienia piersią, rozłożyłam wszystkie rzeczy i już miałam ustawić się do zdjęć, gdy pomyślałam, że być może miałabyś ochotę o tym wszystkim posłuchać i to wszystko zobaczyć? Prawie tak, jak na wspólnej kawie? Tak zrodził się w mojej głowie pomysł nakręcenia absolutnie pierwszego w życiu filmu i wrzucenie go na YouTube.
Z tej okazji zapraszam Cię do obejrzenia filmiku, w którym odpowiadam na pytanie:
Jak przygotować się do karmienia piersią?
Jeśli filmik Ci się spodobał, będę ogromnie wdzięczna za kciuk w górę, który możesz przyznać mi tutaj – będzie to dla mnie ogromna motywacja do tego, aby nagrywać kolejne materiały. Jeśli już nie możesz doczekać się kolejnych filmików, koniecznie zasubskrybuj mój kanał, a możesz to zrobić tutaj.
Mam także coś dla Ciebie, jeśli preferujesz słowo czytane… czyli filmik w wersji do poczytania.
Jestem dzisiaj w 30 tygodniu ciąży i tak naprawdę dopiero rozpoczynam moje przygotowania do przyjścia na świat Maluszka. Oczywiście nie mam na myśli tutaj dbania o zdrowie i o ciążę, mam na myśli to wszystko, co kryje się pod hasłem: wyprawka.
Przygotowania rozpoczęłam od odpowiedzi na ważne pytanie, jakim jest: jak przygotować się do karmienia piersią? Dlaczego od tego? Tak naprawdę przy pierwszym Dziecku był to najtrudniejszy aspekt macierzyństwa, z jakim spotkałam się i to tuż po porodzie Powiem Wam, ze choć karmienie piersią wydaje się być takie naturalne, mi z pewnością nie przyszło ono naturalnie czyli łatwo, potrzebowałam naprawdę bardzo dużej pomocy i zaangażowania, aby mogło się w ogóle w naszym wypadku powieść.
Na pierwszy problem w karmieniu piersią napotkałam tuż po porodzie. Gdy po pierwszym przystawieniu, gdy leżałam i kangurowałam swojego Maluszka po cesarskim cięciu, mijały godziny, pokarm nie nadchodził, a Maluszek zaczyna płakać i niecierpliwić się, poprosiłam więc o pomoc położną. Odpowiedź, jaką otrzymałam, była dla mnie ogromnym zaskoczeniem, gdyż rodziłam w dużym mieście, w dużym szpitalu, w jednym z najlepszych szpitali w naszym województwie, o wysokim stopniu referencyjności, jeżeli chodzi o ratowanie noworodków, w szpitalu, który słynie z tego, że jest bardzo nastawiony na karmienie piersią i na pomoc kobietom w tym zadaniu. Odpowiedź, jaką słyszałam od położnych była jedna i taka sama „Dobrze, dokarmimy” – czyli zupełnie nie to, o co mi chodziło, gdyż ja chciałam, żeby ktoś pokazał mi, nauczył mnie i pomógł mi karmić Maluszka samodzielnie. Bardzo szybko znalazłam się więc w sytuacji, w której zamiast przeżywać najpiękniejszy dzień w życiu, dzień narodzin mojego dziecka, płakało dziecko, płakałam ja, czułam się zostawiona bez jakiejkolwiek pomocy. Ruszyłam więc po pomoc do siostry, do koleżanek, do położnych, które wcześniej znałam. Oczywiście była to pomoc tylko telefoniczna, ale zakończyła się tak, że poprosiłam męża, aby dowiózł mi laktator, koleżanka wysłała mi instrukcje do tego, jak można taką laktację sobie wspomóc i zaczęłam działać na własną rękę.
Temat radzenia sobie z brakiem pokarmu po porodzie poruszyłam już tutaj, a dzisiaj skupię się na tym, żeby pokazać Wam, jak przygotowałam się do karmienia piersią, jakie rzeczy znalazły się w naszej wyprawce i polecę Wam najlepsze rozwiązania, abyście mogły wybrać te, które czujecie, że najlepiej będą pasowały w Waszej sytuacji.
Laktator
Przy pierwszym Maluszku zdecydowałam się na podstawowy laktator elektryczny. Wybrałam wtedy model Mini Electric od firmy Medela i tak naprawdę spełnił on moje oczekiwania w 90%, bo dzięki niemu mogłam rozbujać swoją laktację oraz odciągać pokarm, dzięki czemu, mogłam zostawić Maluszka na przykład z tatą, a sama udać się chociażby do lekarza albo na zakupy. Dzięki laktatorowi mogłam odciągać pokarm i magazynować go na tak zwane ciężkie czasy, czyli na przykład na sytuację, w której zjadłam coś, co absolutnie uczula mojego Maluszka i każde kolejne karmienie piersią kończy się zaostrzeniem objawów alergicznych. W takich sytuacjach otwierałam szufladę zamrażarki, wyjmowałam kolejną porcję mleczka, mogąc odczekać dzień czy dwa, aż ta największa ilość alergenów wypłucze się z mojego pokarmu. Jedynym aspektem, w jakim ten laktator nie spełniał moich oczekiwań, był poziom hałasu, jaki generował. Najśmieszniejsze jest to, że ten hałas absolutnie nie przeszkadzał mojemu dziecku, które spało obok mnie w najlepsze, ani mojemu mężowi, który przesypiał prawie całe noce, pomimo tego, że czasami kilkukrotnie używałam w nocy laktatora. Dla mnie jednak nie był on w stu procentach komfortowy, dlatego wybierając laktator dla kolejnego Maluszka, wiedziałam, że jego głośność to będzie jedyna rzecz, którą będę chciała poprawić.
Na rynku są dostępne również laktatory ręczne. Ja wiedziałam, że taki laktator nie do końca sprawdzi się w mojej sytuacji, przede wszystkim z uwagi na to, że jestem niezwykle aktywną Mamą. Na urlopie macierzyńskim, prowadząc własną firmę, tak naprawdę często po prostu trzeba popracować, czasami gdzieś wyjść, z kimś się spotkać. Wiedziałam, że w związku z tym będę musiała mieć większe zapasy mleczka, do czego laktator elektryczny sprawdzi się dużo lepiej. Natomiast jeśli przygotowujesz się do karmienia piersią i nie przewidujesz jakiejś nadzwyczajnej aktywności po porodzie, to myślę, że spokojnie możesz zastanowić się nad tym, czy laktator manualny nie będzie idealnym rozwiązaniem dla Ciebie.
W związku z tym, że byłam bardzo zadowolona z mojego poprzedniego laktatora, wiedziałam, że i tym razem skieruję się w kierunku marki Medela. Tym razem wybrałam dla siebie wyższy model niż Mini Electric – model Swing.
Myślę, że jego największą przewagą nad modelem poprzednim jest jego dźwięk. Brzmi jak ciche, miłe mruczenie, więc jestem pewna, że ten dźwięk nie będzie przeszkadzał żadnej innej mamie na oddziale położniczym, nie będzie też przeszkadzał mi. Taki dźwięk pozwoli mi również na dyskretne odciąganie pokarmu w miejscach publicznych. Po porodzie prawdopodobnie dość szybko wrócę do pracy, będę jeździć po Polsce, będę dalej prowadzić szkolenia, więc zapewne będę skazana na odciąganie pokarmu w różnych dziwnych miejscach, aby laktacja nie ustała. W związku z tym jestem pewna, że ten laktator sprawdzi się w moich wypadku idealnie. Co więcej, ma on fantastyczną opcję zasilania bateryjnego, dzięki czemu w domu mogę pracować na kabelku, a wychodząc, mogę włożyć do środka baterie i polegać tylko na zasilaniu bateryjnym. Są to zwykłe bateryjki, które kupię w każdym kiosku, zamontuję i sprzęt będzie gotowy do pracy.
Pojemniczki do przechowywania pokarmu
Zaopatrując się w laktator warto od razu kupić również pojemniczki do przechowywania pokarmu. Z uwagi na to, że każda kropla mleka mamy jest na wagę złota, nawet jeżeli będziecie używały laktatora jedynie do pobudzenia laktacji, warto jest, jeżeli pojawi się jakikolwiek mleczko, po prostu je zmagazynować i podać Maluszkowi przy innej okazji. Pierwszy taki pojemniczek do przechowywania pokarmu tak naprawdę jest już załączony do laktatora, ponieważ zamocowaną do niego buteleczkę możemy odkręcić i zakręcić dołączonym do kompletu koreczkiem i takie mleczko możemy przechowywać w lodówce.
Natomiast jeśli Wasze mleczko będzie czekało na Maluszka w lodówce, a Wy będziecie musiały po raz kolejny użyć laktatora, będzie Wam brakowało właśnie tego magazynu pokarmu. Zamiast kupowania kolejnych pojemników i butelek możecie skorzystać z bardzo fajnych woreczków. Takie woreczki mają dwie funkcje. Po pierwsze można je podłączyć bezpośrednio do laktatora i pokarm będzie spływał od razu do środka, a po drugie w tych woreczkach możecie przechowywać pokarm w lodówce czy w zamrażarce, a zajmie on wam tak dużo miejsca jak właśnie buteleczki. Możecie sobie ten pokarm dokładnie opisywać, tak więc uważam, że jest to naprawdę bardzo fajne rozwiązanie, którego również nie miałam podczas karmienia pierwszego Maluszka. Wtedy przechowywałam pokarm właśnie w takich buteleczkach. Czasami było w nich 30 ml, bo tylko tyle udało mi się zmagazynować, czasami było w nich 100 ml, ale tak naprawdę moja zamrażarka bardzo szybko się nimi wypełniła. Jestem pewna, że tym razem woreczkami zapełni się ona o wiele bardziej efektywnie.
Herbatka wspomagająca laktację
Do torby, którą zabrałam ze sobą do porodu, spakowałam poprzednio i spakuje na pewno i tym razem herbatkę, która pomoże w stymulacji laktacji. To również pomoże przygotować się do karmienia piersią. To, co jest bardzo ważne, wybierając taką herbatkę, to dokładnie sprawdzić jej skład. Na rynku mamy ogromną ilość herbatek granulowanych, w których jest ogromna ilość cukru – nie widzę żadnego powodu, żeby pic takie rzeczy, kiedy mamy do wyboru naturalne, ekologiczne herbatki innych marek. Mój wybór to na przykład Bocianek.
Bielizna do karmienia
Kolejną bardzo ważną rzeczą, jaka znalazła się w mojej torbie, którą zabrałam ze sobą do szpitala, była bielizna. Przede wszystkim miała mi ona nie przeszkadzać, być mięciutka, wygodna i komfortowa. Zarówno przy pierwszym Maluszku, jak i teraz zdecydowałam się na bieliznę bezszwową firmy Carriwell model Gelwire, który posiada żelowe fiszbinki – bardzo mięciutkie i wygodne, ale mam jednak wrażenie, że oferują naszym piersiom nieco lepsze wsparcie niż wersja tej bielizny bez żelowych fiszbin. Oczywiście każdy staniczek do karmienia piersią jest odpowiednio rozpinany i umożliwia łatwe karmienie. Bardzo ważne jest również to, by szczególnie w tym początkowym okresie zabezpieczyć sobie taką bieliznę do karmienia piersią wkładkami laktacyjnymi. To, co jest bardzo fajne i na co ja zawsze zwracam bardzo dużą uwagę jest wybór wkładek zapakowanych jednorazowo. Taką wkładkę można włożyć do torebki, a ona zawsze jest czyściutka i higieniczna.
Maść
Karmienie piersią szczególnie na początku bywa bolesne, dlatego warto sobie tutaj pomóc. Ja zaopatrzyłam się w malutką maść PureLan, która w stu procentach składa się z lanoliny. Poprzednio kupiłam ją w opakowaniu kilka razy większym, zupełnie niepotrzebnie, ponieważ jest ona tak wydajna, że nie zużyłam dużego opakowania, przynajmniej nie do tego celu. Później używałam jej jako odżywki do ust, więc nie musicie jej wyrzucać, kiedy nie będzie już Wam potrzebna.
Wkładki żelowe
Kolejną nowością, która znajdzie się tym razem w mojej torbie, są wkładki żelowe, również od Medeli – domyślam się, że będą miały efekt chłodzący jak na przykład takie plastry chłodzące, z których korzystamy, gdy boli nas głowa. Myślę, że i w tym początkowym okresie karmienia piersią również przyniosą ulgę.
Poduszka do karmienia
Kolejny gadżet wydawał mi się zdecydowanie zbędnym luksusem, aby pakować go do mojej torby do szpitala. Jak się okazało, zadzwoniłam do męża z prośbą o niego szybciej, niż by się to mogło wydawać. Po porodzie, myślę, że każda mama jest zmęczona, a poduszka idealnie odciąża nam plecy.
Ważne jest aby wybrać taką z wymiennymi pokrowcami, które można prać. Moja poduszka od Motherhood jest prawie idealna, ale nieco za mała – zwykle musiałam podkładać pod nią inne poduszki. Dlatego drugi raz poszukałabym po prostu trochę większej.
Garderoba mamy karmiącej
Jestem zwolennikiem teorii, że w ogromnej mierze kobieta czuje się tak, jak wygląda, dlatego ja zawsze przykładam wagę do tego, w czym chodzę… po domu. Dlatego właśnie zarówno podczas przygotowań do przyjęcia na świat pierwszego Maluszka, jak i teraz przygotuję sobie w sypialni świeżutką pościel, piżamę i ubrania, abym po przyjściu do domu ze szpitala czuła się jak w pięciogwiazdkowym hotelu – bardzo Wam polecam ten sposób. Uważam jednak, że w garderobie karmiącej mamy nie może zabraknąć ubrań do karmienia. Będą to oczywiście ubrania codzienne (bardzo często wiele marek już w ubrania ciążowe wszywa rożnego rodzaju rozwiązania, które pozwalają później na wygodne karmienie piersią), jednak nie wolno zapominać również o bardzo wygodnej i komfortowej bieliźnie nocnej.
Wybierając koszulę nocną do karmienia piersią, mając już w domu dwuipółlatka, wiedziałam, że w takiej koszuli nocnej spędza się troszkę więcej czasu niż by na to wskazywała sama nazwa. Będąc młodą karmiącą mamą, miałam wrażenie, że dzień zlewa mi się z nocą, że cały rytm mojego życia wyznaczają pory karmienia i bez względu na to, czy jest to dzień, czy noc, karmiłam co dwie, trzy godziny. Przyznaję się bez bicia, często o godzinie 11 można było mnie spotkać jeszcze w piżamie. Właśnie dlatego bardzo ważne było dla mnie to, by czuć się dobrze w tym stroju. Dlatego również i tym razem zdecydowałam się na różnego rodzaju koszulki do spania, a moim absolutnym hitem jest naturalna, bambusowa sukienka do spania, która po pierwsze już teraz przydaje mi się w okresie ciąży, gdyż uszyta jest tak, że spokojnie mieści nawet duży ciążowy brzuszek. Jest to sukienka od HUG GALLERY, zaprojektowana przez Anię Lewandowską. To, co jest w niej bardzo fajne, to ta bambusowa tkanina – absolutnie naturalna, przyjemna, o wiele lepiej chłonie wilgoć niż bawełna, a uszyta jest tak, że pozwala wygodnie, dyskretnie i komfortowo karmić piersią. Zdradzę Wam, że ta koszula tak bardzo podoba się mojemu mężowi, że on się śmieje, czy aby na pewno nie jest to sukienka do chodzenia w ciągu dnia, albo czy przynajmniej nie możemy jej za taką uważać. Jest naprawdę bardzo ładna i jestem pewna, że tego rodzaju rzeczy są w stanie podnieść samoocenę i przynieść dobre samopoczucie każdej młodej mamie.
Otulaczki
Dla wielu mam, w tym dla mnie, karmienie piersią jest czynnością bardzo intymną, gdy każdorazowe karmienie piersią przy gościach czy na ławce w parku jest związane z pewnym dyskomfortem. Dlatego jednym z moich najważniejszych środków zaradczych są bawełniane, muślinowe, bambusowe, najróżniejsze, duże pieluszki – otulaczki, ponieważ takie kocyki mogą pełnić nieskończenie wiele funkcji, dlatego mam ich kilka zawsze w swojej szufladzie, a ze dwa mam w swojej torbie przy wózku i właśnie taka naturalna tkanina pozwalała mi dyskretnie karmić maluszka czy przy gościach, czy na spacerze, a później mogę nią nakryć wózek, by zasłonić dziecko przed wiatrem, więc jest to fantastyczne rozwiązanie na wiele problemów.
Śliniak do karmienia
To nie jest zwykły śliniak, on jest ogromny! Możemy położyć go na Maluszku podczas karmienia, możemy zapiąć taki guziczek na jego szyi i mamy pewność, że nie pobrudzi ani siebie, ani nas. Po nakarmieniu Maluszka możemy położyć sobie taki śliniaczek na ramieniu i wygodnie i komfortowo odbić Maluszka bez strachu o to, że ubrudzi nam ubranie. Tego rodzaju gadżety i śliniaczki rewelacyjnie sprawdzają się przy Maluszkach, które mają refluks i duże problemy z ulewaniem, bo pozwolą Wam zaoszczędzić na pewno kilka pralek tygodniowo, zarówno jeśli chodzi o rzeczy Maluszka, jak i Wasze.
Fotel do karmienia
Tutaj znajdziecie post o tym, jak urządzić sobie kącik do karmienia piersią w domu, bo tak naprawdę właśnie ten fotel został kupiony specjalnie z przeznaczeniem do karmienia . Na początku spędzałam w nim co najmniej osiem godzin dziennie i bardzo doceniałam to, że oferuje mi wsparcie dla całych pleców, że jest fajnie pochylony do tyłu, że daje mi duży komfort. Uwielbiam te podłokietniki, gdyż pozwalały mi one karmić bez dodatkowych poduszek. Gdy kładłam sobie wysoko tylko poduszkę do karmienia, a na tych wygodnych podłokietnikach położyć również położyć kocyk. W nocy, gdy karmicie już na przykład kolejną godzinę, a zdarza się tak, robi się chłodno, a pod takim kocykiem jest bardzo przyjemnie i nam, i Maluszkowi. Jedyne, na co trzeba uważać, korzystając z takiego kocyka, jest to, by Maluszek nam się nie zapocił, bo jednak on ciężko pracuje. Cały czas trzeba obserwować, czy Maluszkowi nie jest za gorąco, jednak dla nas, mam, jest to idealne rozwiązanie.
Kolejna rzecz, którą dał mi ten fotel, jest poczucie bezpieczeństwa. Siedząc na takim szerokim fotelu, z takimi zagłówkami i podłokietnikami wiedziałam, że Maluszek nigdzie nie wypadnie, jeśli zdarzyłoby mi się przysnąć, czego na przykład bałabym się na fotelu bujanym, który mam, a który nie jest już ani taki szeroki, ani taki komfortowy, nie oferuje też żadnego wsparcia dla głowy. Myślę, że taki fotel, to naprawdę wspaniała rzecz na lata. Po zakończeniu okresu karmienia piersią wykorzystywałam go do czytania książek, do relaksowania się, do oglądania filmów, gdyż jest niesamowicie wygodny, a ostatecznie znalazł się w moim ślubnym biurze, gdzie moi klienci również uwielbiali w nim siedzieć. Sądzę więc, że taki fotel może być nie tylko jednorazowym zbędnym wydatkiem, ale naprawdę wygodnym meblem prawie na całe życie.
A teraz, tak jak obiecałam, podaję listę produktów, które wystąpiły w filmie i w poście:
– torebki do odciągania i przechowywania pokarmu – Pump & Save
– herbatka wspomagająca laktację – Bocianek
– bielizna do karmienia piersią – Carriwell Gelwire
– wkładki laktacyjne jednorazowe – Medela
– wkładki hydrożelowe – Medela
– maść – Purelan
– poduszka do karmienia MotherHood
– fotel do karmienia – IKEA
– kocyk dla Mamy – IKEA
– koszula nocna ciążowa/do karmienia piersią HUG Gallery by Ania Lewandowka
– otulacz – Lodger
Ania
Dzień dobry 🙂 Skąd można nabyć śliniak o którym Pani wspominała w swoim filmiku? Serdecznie pozdrawiam
Agata
Co do herbatek na laktację, to teraz położne polecają tylko Femalitiker, bo jako jedyny jest przebadany, że daje jakieś efekty :). A poza tym, to super pomysł z tymi koszulami, na co dzień śpię w zwykłych piżamach, spodnie i koszulka, ale te koszule dodają kobiecości.
Agnieszka
Niestety się nie zgodzę, mam kontakt z wieloma położnymi i każda z nich (nawet Certyfikowany Doradca Laktacyjny) do dziś poleca także zioła, ja ze swojego doświadczenia polecam także zioła – działają cudownie! A w kryzysie piłam i zioła i Prolaktan czyli również słód jęczmienny, również przebadany – link do badań zamieściłam tutaj: https://agnieszkakudela.pl/kryzys-laktacyjny/
Justa
A skąd śliniak?:)
Agnieszka Kudela
Aden + Anais 🙂
Ola Górka Andrejuk
Bardzo ciekawy post. Muszę przyznać, że Twój blog póki co bardzo sprawnie prowadzi mnie przez moja pierwsza ciażę 🙂 Bardzo jestem wdzięczna za porady z pierwszej ręki, zwłaszcza polecane produkty, które przy dzisiejszym natłoku różnych opcji naprawdę łatwiej wybrać śledzac Twojego bloga. A’propos produktów, chciałam zapytać, gdzie mogę dostać taki duży śliniaczek pokazany w Twoim filmiku?
Agnieszka Kudela
Ogromne mi miło 🙂 a w którym tygodniu jesteś? 🙂
Śliniaczek jest od Aden + Anais – są sprzedawane w sklepach internetowych, np. http://bit.ly/Aden-Anais-sliniak-2-pak, ale jeśli masz gdzieś w zasięgu TK Maxx to pojawiają się także tam za 14-19 zł za sztukę, tylko zazwyczaj w dziwnych kolorach jak ten mój na filmiku 😉
Ola Górka Andrejuk
Bardzo dziekuje za podpowiedz! Obecnie jestem w 21-szym tygodniu i czas pedzi nieublaganie szybko! 🙂 Sliniaczkow bede szukac bo wydaja sie naprawde praktyczne a bloga sledzic, bo tak jak wspomnialam, jest naprawde insteresujacy! Gratuluje wspanialej pracy i pomyslu 🙂
Agnieszka Kudela
Oluś, uskrzydlasz mnie, dziękuję 🙂
Aga
Bardzo zainspirował mnie Twój blog a Twoja osoba przemawia takim ciepłem i pięknem. Blisko mi także do Twojego pozytywnego postrzegania świata. Oczekuje tez drugiego dziecka aktualnie w 35tc nauczona poprzednimi niepowodzeniami wiele rzeczy chciałabym teraz usprawnić. Jestem na dobrej drodze :)) Przyznam szczerze ze duży kłopot stanowiło dla mnie odżywianie się w okresie karmienia. Wiadomo zlewanie się dnia z nocą nie ułatwiało gotowania sobie codziennych obiadów ale pamiętam że gorszy był brak pewności co mogę a czego powinnam unikać w diecie karmiąc. Jak ty poradziłas sobie z żywieniem podczas karmienia?.. niestety internet pełny jest sprzecznych informacji a wiadomo dla nas Matek najważniejsze jest postępowanie w myśl zasady: nie chcę zaszkodzić Maluszkowi. Może masz jakieś sprawdzone posiłki i doradzisz coś w tym temacie? Pozdrawiam Agnieszka
Agnieszka Kudela
Aguś, ogromnie dziękuję Ci za Twoje słowa. Nawet nie wiesz, jak bardzo motywują mnie do działania, do podążania swoją drogą.
Jeśli chodzi o odżywianie w czasie karmienia piersią to mnie ten temat przy poprzednim Maluszku przerósł całkowicie również, nie umiałam się zorganizować z posiłkami i czasami żyłam cały dzień na sucharach z przyklejonym do siebie Noworodkiem dopóki mąż ie wrócił z pracy i nie nakarmił 😉
Tym razem mam w planie przygotować sobie solidne porcje mrożonego, pożywnego jedzenia. Wyrobić nawyk wstawania zawsze 15 minut wcześniej, zoptymalizować zakupy przez Internet. Rozważam nawet zamówienie najtrudniejszy okres przejściowy diety pudełkowej chociaż na te posiłki, gdy będę w domu sama z Maluszkiem. Musimy dać radę 🙂