Bardzo dobrze znacie moje firmowe biuro Konsultanta Ślubnego, ale prawda jest taka, że pracuję także sporo po godzinach, czy to nad blogiem czy też dokańczam firmowe zadania, na które nie starczyło mi czasu w ciągu dnia. W każdym mieszkaniu, które zajmowaliśmy, bez względu na to czy miało 32m2 czy kilka razy więcej zawsze jednym z najważniejszych elementów wyposażenia był kącik do pracy. Taki z prawdziwego zdarzenia, choćby na środku salonu, jak najbardziej wygodny, dwu-stanowiskowy (Wojtek także lubi popracować w domu). A w nim oprócz dwóch komputerów, czego nie trudno się domyślić, musiało znaleźć się miejsce na drukarkę, skaner, moje ukochane materiały biurowe (jestem fanką notesów, karteczek, spinaczy, dziurkaczy czy taśm klejących) na odpowiednio zorganizowane dokumenty czy osobiste bibeloty, nadające całemu wnętrzu osobistego charakteru.