Mój dom to biel, czerń i szarość. Dają mi poczucie harmonii, świetnie wśród nich odpoczywam.
Ale to nie znaczy, że za kolorami nie tęsknię. Ale póki co żadne nie zamieszkały u mnie na dłużej. Zwykle to sezonowe zaproszenia. Natomiast tęsknię i łaknę ich ogromnie. Szczególnie różu, fioletu, niebieskiego czy cytryny. Stonowanych i przygaszonych, a także żywych i soczystych.
Dziś chciałam Wam przestawić dom Doroty Szelągowskiej, który łączy moje ulubione podstawowe kolory czyli biel, czerń i szarość, z pięknymi i wyrazistymi barwami i wzorami. Piękne połączenie. Czapki z głów.